Aktualności
Lepsza nazwa... lepsza sprzedaż!
Czy wiedziałeś, że nazwa reklamowanego produktu … usługi … konceptu … może automatycznie zwiększyć jego wartość 10, a nawet 100 razy?
Jeśli chcesz wiedzieć, jak — dosłownie — zwiększyć sprzedaż, zmieniając jedynie nazwę swoich produktów lub e-produktów lub czegokolwiek, co sprzedajesz, to zarezerwuj sobie sześć minut, bo dziś właśnie o tym.
Przede wszystkim: dobra nazwa może znacząco zwiększyć sprzedaż, ponieważ ma wpływ na postrzeganą wartość reklamowanego przedmiotu. Każde słowo ma swoje tempo, dynamikę, tło emocjonalne i kreuje różne doświadczenia submodalnościowe.
Byś mógł w pełni rozumieć słowa, musisz użyć trzeciego oka i tworzyć mentalne obrazy. Wiesz, współpraca lewej półkuli mózgowej z prawą. SŁOWO: lewa, OBRAZ: prawa. W efekcie tworzy się odpowiednie wrażenie.
Aby łatwiej było ogarnąć, uświadom sobie, że twój produkt bez nazwy… to po prostu kolejny, niewiele znaczący produkt. Natomiast…
Kiedy przedstawisz przedmiot sprzedaży za pomocą wpływowej nazwy, automatycznie zwiększasz jego postrzeganą wartość o 10–100 razy!
Dlaczego to tak istotne? No cóż, nawet jeśli masz wspaniały produkt, to nie ma to wielkiego znaczenia, jeśli potencjalni klienci nie uważają go za wspaniały i w efekcie wart ich pieniędzy.
Innymi słowy, mało ważne jest to, co ty myślisz i wiesz o produkcie, jaki sprzedajesz — kluczowe jest to, co twoich potencjalni kupujący o nim myślą i jak go postrzegają. Dlatego już dzięki samej nazwie możesz zwiększyć jego wartość o 10, a nawet 100 razy. Tylko wyobraź sobie, jaki to będzie miało wpływ na sprzedaż. Ogromny.
Co więcej, nazwa jest zwykle najbardziej eksponowana w działaniach marketingowych. Na przykład: jeśli sprzedajesz e-booki, szkolenia czy kursy internetowe, to w katalogu danej platformy będzie widniała ich nazwa i ewentualnie opis tuż pod nią. Jeśli stworzysz do nich okładki, również i tam umieścisz nazwę.
A w przypadku towarów fizycznych? To samo. Sprzedając na Allegro, sprzedając w sklepie online, dosłownie wszędzie — najmocniej eksponowana jest nazwa.
Zatem działania marketingowe powodują, że w pierwszej kolejności potencjalni klienci mają styczność z nazwą tego, co im oferujesz. Pełni ona trochę rolę nagłówka w ofercie sprzedaży. Może zainteresować lub być totalnie obojętna. Zachęcić lub zniechęcić do podjęcia działania. I wreszcie: może stanowić znaczący czynnik, wpływający na sprzedaż.
Oceniasz książkę po okładce?
Oczywiście, że ludzie oceniają książki po okładce (przed wyborem), podobnie jak dokonują wyboru auta nie tylko po jego modelu, marce i silniku, lecz również po kolorze, karoserii i tak dalej.
Weźmy przykład: Hipnotyzm słowa — przypadek? No nie. Joe Vitale mógł napisać Porady na temat pisania skutecznych tekstów.
Jaka jest zasadnicza różnica? Drugi tytuł sugeruje po prostu porady, których można za darmo znaleźć w ogromnej ilość. Z kolei pierwszy pozostawia głębsze wrażenie: hipnotyzowanie za pomocą słów … wywieranie wpływu bez otwierania ust … moc … coś tajemniczego na temat pisania tekstów reklamowych, o czym do tej pory mogłem nie słyszeć … coś nowego na temat, który cię interesuje … sprawianie, by ludzie robili to, czego chcesz …
Poza tym, tak na chłopski rozum, po czym możesz ocenić zawartość książki? No po tytule właśnie! Dlatego tak wiele czasu i pieniędzy poświęca się na konstruowanie i testowanie różnych nazw, nie tylko dla książek.
Pozostańmy jednak przy książkach (i e-książkach)…
Człowiek, który zajmował się marketingiem książek... wyłącznie zmieniając ich tytuły!
To Emanuel Haldeman-Julius. To, co robił, było dość niepospolite. Zwiększał sprzedaż książek innych autorów — swoich klientów — wyłącznie manipulując tytułami.
Odkrył, że lekkie zmiany powodują ogromne różnice w wynikach sprzedaży. Na przykład, pewna książka została zatytułowana Sztuka dyskutowania, której sprzedaż nie przekraczała 10.000 sztuk rocznie. Zmienił więc tytuł na: Jak wyprowadzać logiczne argumenty. Sprzedaż wzrosła do 30.000 rocznie. Takie są fakty.
Inna książka o tytule Wierutna medycyna sprzedawała się w marnych ilościach 3.000 rocznie. Ta sama książka o tytule Cała prawda o wierutnej medycynie zaczęła się sprzedawać w przyzwoitych ilościach 10.000 egzemplarzy rocznie. Takie są fakty.
Heldman odkrył, że Jak oraz Cała prawda lub Prawda w tytule książki, nadają jej wpływowego wyrazu. Zaobserwował na przykład, że tytuł Jak dokonać psychoanalizy samego siebie sprzedał cztery razy więcej egzemplarzy, niż początkowy tytuł Objaśnienie psychoanalizy. Takie są fakty.
Jego statystyki potwierdziły, że słowa takie, jak miłość, życie, seks, samodoskonalenie i rozrywka również spisywały się na medal i podnosiły sprzedaż.
Ludzie oceniają zawartość książek, pomysły, koncepcje po ich tytule, więc jeśli ich odpowiednio nie nazwiesz, potencjalni kupujący nie będą w stanie dostrzec w nich dla siebie czegoś wartościowego, czemu warto poświęcić uwagę… i pieniądze.
Twórz nazwy, którym nie da się oprzeć i zapomnieć
Twoi potencjalni klienci całkiem poważnie traktują to, czego chcą, więc staraj się unikać słodkich i pustych nazw. One nie robią wrażenia. Jedyne, co robią, to powodują reakcję taa…jasne, która jest wrogiem numer jeden podczas procesu sprzedaży.
Zamiast tego, twórz nazwy, które przyciągają uwagę, obiecują jasną i wielką korzyść, wbijają się dzięki swej unikalności w umysły odbiorców, a jeśli to możliwe: wywołują reakcję emocjonalną lub nawiązują do jakiejś dominującej emocji.
Przykłady słabych i mocnych nazw
Wybrałem dwa przykłady z pewnej strony. Rzućmy na nie okiem i krótko omówmy…
#1: Niewiarygodne Sekrety MLM. Sprzedawanie osobom zajmującym się marketingiem sieciowym jest dość trudne. Istnieje bowiem pełno nic nie wartych wybitnie teoretycznych poradników, które nie wnoszą w życie network marketera nic, co mogłoby mu pomóc zwiększyć jego strukturę. Trzeba to wziąć pod uwagę, tworząc nazwę dla swojego produktu. Gdyby autor tego tytułu wczuł się w swojego potencjalnego kupującego, to w życiu by się na niego nie zdecydował. Jedyne, co komunikuje, to fakt, że chodzi o produkt dla osób zajmujących się MLM. Nic więcej. Brak jasnej, wielkiej korzyści. Brak czynnika, który by wyróżniał nazwę pośród gąszczu innych. I wreszcie zero wiarygodności. Słowo sekrety nie jest już bowiem tak potężne w niszy biznesu, jak było kiedyś. Raczej skłania ku negatywnej reakcji. Co warto dodać: skoro nazwa powinna oferować wielką i wiarygodną korzyść, to najpierw musisz poznać swoich potencjalnych klientów. Musisz dokładnie wiedzieć, czego chcą W TEJ CHWILI NAJBARDZIEJ. Mało tego, musisz im przedstawić korzyść w sposób maksymalnie dokładny, nie w sposób ogólnikowy. Słowo sekrety jest bardzo ogólne. No dobrze, jaka więc nazwa byłaby skuteczniejsza od omawianego przykładu? Na przykład taka: Strategie Liderów Biznesu MLM, która nawiązuje do metodyki, albo: TY—Wolny Finansowo Lider MLM, która z kolei nawiązuje do efektu końcowego, jakiego pragną potencjalni klienci. Do tego za moment jeszcze wrócę. By nie przedłużać, spróbuj sam dostrzec w nich to, co sprawia, że jest skuteczna, zapada w pamięć i brzmi wiarygodnie.
#2: Sekrety Produktywności. Znowu te sekrety . Widzisz, do wszystkiego można je przypiąć i z tego powodu, w niektórych niszach, jest totalnie niepociągające, a wręcz szkodzi. Nie twierdzę, że to słowo jest złe. Często się dobrze sprawdza, sam go używam, ale NIGDY w tytułach i nazwach, które są najmocniej eksponowane podczas działań marketingowych. Podobnie jak w poprzednim przykładzie, nazwa sugeruje, że chodzi o informacje na temat produktywności. I nic więcej. Przez słowo sekrety jest nawet trochę nudnawa, bo wszędzie się je dzisiaj widzi… Oto lepsza propozycja: Obudź swoją produktywność! Swoją drogą, w tej nazwie ukryta jest wielka lekcja…
Skoncentrowanie na EFEKTACH!
Ludzie kupują głównie dlatego, że chcą zaspokoić potrzebę osiągnięcia czegoś. Najbardziej interesuje ich efekt końcowy, nie proces, przez jaki muszą przejść, by wspomniane coś osiągnąć.
Proces jest drogą, jaką muszą przejść, lecz efekt jest tym, czego pragną. Sprzedasz więcej, jeśli zaoferujesz im to, czego pragną.
Dlaczego więc nie zrobić tego już w nazwie? W tytule? Obudź swoją produktywność! oferuje to, czego ludzie chcą: rozbudzenie śpiącej produktywności. Jasna, wielka korzyść. Sekrety odnoszą się ewentualnie do metodyki. O sekretach można pisać lub mówić w trakcie przekazywania informacji w e-booku, kursie czy szkoleniu. NIE w nazwie!
By pomóc sobie tworzyć takie nazwy lub tytuły, zadaj sobie pytanie…
„Jakiego rezultatu pragną moi potencjalni klienci, który mogą osiągnąć, dzięki mojemu produktowi?”
Postaw je i kop głęboko — aż do momentu, gdy odkryjesz, czego oni tak naprawdę chcą. Następnie zasugeruj to w nazwie lub tytule. W ten sposób zbudujesz połączenie między swoją ofertą… a potrzebą rynku. Jeśli bowiem oferujesz coś, na co nie ma popytu… no to wiadomo.
Mój kolega, Mirek Skwarek, zatytułował jeden ze swoich produktów tak: Gmail Profit. Brzmi co prawda trochę jak z rynku amerykańskiego, jednak od razu wiadomo, co komunikuje: zarabiaj, dzięki używaniu poczty Gmail.
Inny znajomy, Piotr Michalak, również tworzy fajne nazwy, np. System Produkcji Pieniędzy. Swoją drogą, system… to bardzo mocne słowo, mimo iż nawiązuje do metodyki. Tutaj to nie szkodzi, bo zaraz za nim mamy Produkcji Pieniędzy. Jasna i wielka korzyść — zarabianie pieniędzy, dzięki tajemniczemu (póki co) systemowi. By się przekonać, o co dokładniej chodzi, trzeba się temu bliżej przyjrzeć… a więc uwaga zdobyta! I to skutecznie.
Spotkałeś się kiedykolwiek z taką nazwą? Pewnie nie. I dlatego zwrócisz na ten produkt uwagę, gdyż to coś nowego. Ludzie kochają nowości. To fakt. W przeciwnym razie nie istniałaby Gazeta Wyborcza, Fakt i inne… .
Mam prośbę. Podziel się w komentarzu nazwą, która ci się szczególnie spodobała lub zapadła w pamięć. Może to być nazwa produktu, usługi, szkolenia, kursu lub po prostu tytuł książki.
Źródło: Łukasz Kamiennik, TotalCopywriting.pl