Aktualności
Tajemnice portfela Małysza
Kariera Adama Małysza wystartowała w 2000 roku, bo wtedy właśnie jego forma wraz z gażami poszybowały. Olimpiada w Vancouver wywindowała ceny za kampanię reklamową z jego udziałem do 700 tysięcy złotych. Jednak kariera decyzją zainteresowanego zakończyła się i trzeba jakoś żyć dalej. Adam skrupulatnie trzyma swoje finanse w tajemnicy. Pytania o wynagrodzenie za reklamę Red Bulla czy herbaty Teekane wyprowadzały go z równowagi.
Powody zdaje się znać dziennikarz sportowy Tomasz Zimoch uważając, że skromny Małysz, tak jak reszta Polaków, nie lubi zaglądania mu w portfel.
- Nie lubimy, gdy zagląda się nam do portfeli - tłumaczy Zimoch. - I ja to popieram. Nie znam ludzi, w tym także sportowców, którzy chcieliby dzielić się tą informacją. Przecież gaże za reklamy, to kwestia choćby tajemnicy handlowej
Związek narciarski nabrał wody w usta w kwestii wysokości nagród
Według ustaleń dziennikarzy, w sezonie 2000/2001 Polski Orzeł zarobił w nagrodach 1,1 miliona złotych - była to suma wypłat za 11 zwycięstw w konkursach, pierwsze miejsce w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni i Puchar Świata. Nie wolno zapomnieć o Audi A4 Quattro wartym wtedy 200 tysięcy złotych, a także o premii od Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu oraz Polskiego Związku Narciarskiego - łącznie 70 tys. złotych.
Jaki sezon taka gaża - w najgorszym sezonie 2008/2009 Małysz zarobił na skoczniach Pucharu Świata 61,5 tys. franków, czyli niecałe 200 tys. złotych. Ile przyniosła mu cała kariera? Milczy zarówno sam zainteresowany jak i związek narciarski zarzekający się, że prowadzi tylko zestawienia punktów za zwycięstwa.
Jednak trzeba pamiętać, że to nie nagrody a reklamy zapewniły Małyszowi sukces finansowy.
Kampania warta nawet 700 tysięcy
Według badań zajmującego się marketingiem sportowym ośrodka Pentagon Research, wynagrodzenie Małysza za kampanię reklamową wynosiło średnio 200 tys. zł pod koniec kariery. Daleko temu wynikowi do największych jak w wypadku Roberta Kubicy i Justyny Kowalczyk. Ale po wywalczeniu dwóch olimpijskich sreber w 2010 roku reklamowa wartość Małysza dobiła 700 000 złotych i to był jego najdroższy sezon.
- Prawdziwej wartości Adama Małysza nie da się jednak wyliczyć - mówi Tomasz Zimoch. – Niech siądą wszyscy finansiści, marketingowcy, maklerzy i próbują, ale i tak nie wycenią emocji, które zawdzięczają miliony Polaków temu sportowcowi.
Źródło: money.pl