Aktualności
Zalety i wady druku lateksowego oraz rozwój tej technologii na przestrzeni lat – wywiad z Dawidem Siedlisem | HP Latex
O zaletach i wadach druku lateksowego oraz o rozwoju tej technologii na przestrzeni lat rozmawiamy z Dawidem Siedlisem, Business Development Managerem LFP, Integart
Dostrzegli wreszcie różnicę między zamiennikiem a oryginałem?
Jeszcze do niedawna około 80% produkcji było wykonywane na zamiennikach. Jednak użytkownicy zaczęli zauważać różnicę w komforcie użytkowania maszyny, stabilności jej pracy podczas druku tuszami oryginalnymi. Na rynku polskim zachodzi transformacja: koszt pracy ludzkiej staje się bardziej istotny niż koszt elementów eksploatacyjnych maszyny. Właściciele drukarń potrafią liczyć. Dziś zdecydowanie wolą mieć maszynę, która wydrukuje metr kwadratowy nieco drożej, ale jakość druku będzie stabilna. Poza tym przeszkolenie pracownika do jej obsługi zajmuje niewiele czasu. Zaczęto wreszcie dostrzegać niebezpieczeństwo tzw. pozornych oszczędności. Kiepskiej jakości tusze oznaczają niestabilność produkcji, złą jakość wydruków, a tym samym więcej reklamacji, czyli faktyczny wzrost kosztów, choć miało być taniej. A klienci coraz częściej wymagają realizacji zlecenia w jak najkrótszym czasie, cena przestała już grać kluczową rolę. Czyli najważniejszym parametrem stał się koszt czasu zarówno pracy pracownika, jak i dostawy gotowego wydruku klientowi. Wydruk ma być dobrej jakości, wykonany na czas, ale niekoniecznie najtaniej.
Niemniej cena jest nadal istotna. Producenci oryginalnych komponentów również musieli podjąć działanie, żeby skuteczniej konkurować z zamiennikami.
Tak, stało się tak właśnie m.in. w przypadku technologii lateksowej (więcej informacji tutaj). Już kilka lat temu jeden z głównych producentów zaproponował klientom bardzo rozsądne warunki cenowe, jeżeli idzie o tusze oryginalne – było to około 200% ceny dobrych zamienników (oryginalne tusze ekosolwentowe nierzadko kosztują trzy-, czterokrotnie więcej niż ich zamienniki). Klienci przekalkulowali sobie zyski i straty: kupimy droższy tusz, ale skrócimy czas produkcji, nie musimy laminować wydruku, zyskujemy stabilną, nasyconą kolorystykę, wydruk jest suchy po wyjściu z maszyny, odporny na uszkodzenia mechaniczne, temperaturę i przede wszystkim bezwonny. A ze względu na wszechstronność zastosowań możemy przedstawić klientom bardziej zróżnicowaną ofertę. Plusów jest zdecydowanie więcej niż minusów.
Wymieńmy w takim razie zastosowania, do których druk lateksowy jest szczególnie polecany.
Początkowo technologia ta kojarzyła się przede wszystkim z dekoracją wnętrz (link). Wykorzystywano ją do druku aplikacji typu canvas, fototapet, naklejek ściennych. Decydowały o tym wspomniane już właściwości druku lateksowego, jak bezwonność i odporność na uszkodzenia, technologia uzyskała też wiele atestów ekologicznych. Jednostkowa cena wydruku metra kwadratowego w przypadku home decor nie stanowiła problemu, gdyż ogólnie ceny materiałów wnętrzarskich do niskich nie należą. Gorzej było na rynku reklamowym, gdzie druk lateksowy jako droższy ustępował innym technologiom. Dekadę temu rynkiem rządziła cena, miało być przede wszystkim tanio. Dlatego tak popularne były wspomniane zamienniki, a jakość wydruków pozostawiała wiele do życzenia. Sytuacja zmieniła się około roku 2014, gdy na rynku pojawiła się trzecia generacja najbardziej znanych maszyn lateksowych HP. Okazało się, że druk lateksowy może być konkurencyjny w branży reklamowej. Obniżka kosztów sprawiła, że producenci reklamy bardzo docenili tę technologię. Co prawda drukowali nieco drożej, ale za to bardziej różnorodnie i na jednej maszynie. Obok fototapet mogli zaoferować także aplikacje do podświetleń (dzięki bardzo cienkiej warstwie tuszu), tkaniny wystawiennicze, folie samoprzylepne do różnych rodzajów aplikacji. Technologia lateksowa sprawdza się bardzo dobrze w aplikacjach termotransferowych, np. do nadruków na foliach flex i flock. Jeden z wiodących producentów zdobył ten rynek niemal szturmem, oferując niewielkim drukarniom mniejsze maszyny w komplecie z ploterami tnącymi, czyli właściwie całą linię produkcyjną.
Zgadza się. Wielu potencjalnych nabywców obawia się, nie będzie miało wystarczającego wolumenu zamówień i maszyna będzie stała bezczynnie, a potem wymagała skomplikowanych i kosztownych zabiegów konserwacyjnych. Najnowocześniejsze maszyny lateksowe mają na tyle wysoko ustawiony limit temperatury utrwalenia tuszu, że można je spokojnie zostawić na parę dni i nic się urządzeniem nie stanie. Teraz można drukować, kiedy jest to potrzebne. Nie trzeba na siłę szukać dodatkowych zleceń, żeby maszyna pracowała, by nie doszło do jej uszkodzenia w wyniku przestoju.
Wysoka temperatura utrwalania tuszu to wyższy rachunek z elektrowni.
Cóż, zależy jak na to spojrzeć. Faktycznie kilka lat temu żartowano w ten sposób, starając się przedstawić tę zaletę jako wadę. Czas to zweryfikował. Jeśli przeanalizujemy ten proces, uświadomimy sobie, że większe zużycie prądu przekłada się na wydruk praktycznie gotowy do przekazania klientowi od razu po wyjęciu z maszyny. Trzeba zatem przekalkulować, czy 15 groszy więcej za godzinę pracy maszyny jest faktycznie kosztem, czy w perspektywie jednak nie zostanie on zniwelowany przez zysk. Niemniej każdy z producentów podąża swoją własną ścieżką i każda technologia ma swoje plusy i minusy.
Technologia lateksowa ewoluowała, wraz z kolejnymi jej generacjami zwiększała się elastyczność powłoki i odporność na ścieranie. Owszem, dawno temu nadruk lateksowy można było zetrzeć palcem, ale wynikało to przede wszystkim z niskiej jakości zamienników tuszów, którymi drukowano, o czym już mówiłem. Dziś ten problem nie występuje. Wydruki lateksowe nie łamią się też na krawędziach – gwarantuje to lateks zawarty w tuszu.
Znów wracamy do zalet.
Widać, że zalet jest znacznie więcej. Warto więc jeszcze raz podkreślić, że użytkownik decydujący się na druk lateksowy oszczędza także na obróbce po druku – z maszyny wychodzi gotowy, odporny na uszkodzenia wydruk.
Uniwersalność. I wszechstronność. Zresztą najlepiej cechy te dały znać o sobie w ostatnich miesiącach, gdy większość drukarń przeżywała ciężkie chwile. Okazało się, że zapotrzebowanie na tusze lateksowe nie zmalało, bo maszyny pracowały, drukując chociażby grafiki informujące o konieczności zachowania dystansu czy inne oznakowania związane z bezpieczeństwem sanitarnym. Odnotowano także spory ruch w branży wnętrzarskiej. Tendencje te pozostaną aktualne jeszcze przez długi czas. A drukarz, który zainwestuje w technologie lateksową, będzie w stanie na jednej maszynie drukować i na foliach, i na backlitach, i na tekstyliach, co może okazać się wielce przydatne, gdy powrócimy np. do targów w ich tradycyjnej postaci.
Dziękuję za rozmowę